Raport NIK w sprawie suplementów diety
Ostatni raport NIK (Najwyższej Izby Kontroli) w sprawie suplementów diety spowodował, że wielu z nas zastanawia się, czy warto w ogóle po nie sięgać. W poniższym artykule postaramy się przedstawić, w odniesieniu do wspomnianego raportu i aktualnych badań naukowych, które z preparatów są warte uwagi, a z których lepiej zrezygnować.
Raport NIK – wnioski i uwagi
Szczegółowy raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący rynku suplementów wywołał niemałe zamieszanie. Przekłamania w składzie względem deklaracji na opakowaniu, zanieczyszczenia czy wręcz zawartość szkodliwych / niedozwolonych substancji w produktach, to tylko część zarzutów kierowanych w stronę producentów. NIK krytycznie odnosi się również do działania państwa w tym zakresie, a w zasadzie bierności państwowych organów. Brak właściwej kontroli jakości i bezpieczeństwa, dziurawe lub przestarzałe regulacje prawne, brak świadomości konsumentów, który chętnie wykorzystują producenci. Wnioski są więc jednoznaczne, niezbędna jest reakcja właściwych organów państwa i radykalna zmiana obowiązujących przepisów, które pozwolą zwiększyć kontrolę nad tym ogromnym rynkiem. Czego dowiedzieliśmy się z raportu? Otóż wiele suplementów nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów. Zafałszowania obejmują nie tylko zmniejszoną ilość określonych substancji, ale również obecność składników szkodliwych dla zdrowia np. chorobotwórczych bakterii, stymulantów o działaniu zbliżonym do narkotyków czy zakazanych związków psychoaktywnych. Biorąc pod uwagę skalę problemu (w 2015 roku kupiliśmy 190 mln opakowań suplementów, a wartość rynku osiągnęła 3,5 mld złotych) oraz łatwą dostępność tego typu produktów i ich agresywną reklamę, nie dziwi alarmujący wydźwięk raportu.
Suplementy diety - czym są?
Zacznijmy jednak od tego, czym są suplementy diety. Zgodnie z obowiązującym prawem (ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia) to środki spożywcze będące skoncentrowanym źródłem witamin, składników mineralnych lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub inny fizjologiczny, które mają w założeniu uzupełniać normalną dietę. Są to produkty wytworzone i wprowadzone do obrotu w formie umożliwiającej dawkowanie (w tabletkach, kapsułkach, proszku lub płynie), z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego w rozumieniu przepisów prawa farmaceutycznego. Istotną częścią tej definicji jest wyraźne rozróżnienie suplementów i produktów leczniczych, które ustawa Prawo farmaceutyczne kreśla jako substancję lub mieszaninę substancji o właściwościach zapobiegania lub leczenia chorób, oraz poprawienia lub modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu poprzez działanie farmakologiczne, immunologiczne lub metaboliczne. Na początek niech wystarczą nam te dwie podstawowe definicje, szerzej o różnicach w dalszej części artykułu. Suplementy diety powinniśmy zatem postrzegać jako formę wsparcia codziennej diety naszych pacjentów, jeśli nie są oni w stanie dostarczyć w niej wszystkich niezbędnych składników odżywczych.
Suplementy diety vs. dieta
Z pośpiechu i lenistwa nasi pacjenci, a czasem i my sami sięgamy po „jałową”, wysokoprzetworzoną żywność, choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega - aż 70% chorób cywilizacyjnych spowodowanych jest przez nieprawidłowe odżywianie! Nie dziwi zatem plaga tych chorób trapiąca nasze starzejące się społeczeństwo. Dodatkowo wiele osób, w celu zrzucenia nadprogramowych kilogramów, stosuje restrykcyjne diety. Również sportowcy, którzy ze względu na intensywne treningi i tak mają zwiększone zapotrzebowanie na składniki odżywcze. We wszystkich opisanych grupach istnieje wspólny, potencjalny problem, są one zagrożone niedoborami żywieniowymi. Świetnie zdają sobie z tego sprawę producenci suplementów, którzy chętnie przychodzą z pomocą. Oferują preparaty o skoncentrowanej formie, wysokiej dawce, wzbogaconej formule i najwyższej biodostępności. Przy okazji pogrożą palcem i pokażą co się stanie jeśli zaniedba się suplementację. Kiepskie samopoczucie, brak chęci do pracy, ospałość, problemy ze snem, bóle głowy, skurcze mięśni i wiele, wiele innych. Pacjenci dobrze kojarzą te hasła z radia, telewizji i gazet. Co prawda reklama, oznakowanie i prezentacja tych środków nie może sugerować, że zbilansowana dieta nie jest wystarczająca dla zaspokojenia zapotrzebowania na niezbędne dla człowieka składniki odżywcze. Jednak nachalna promocja tych produktów i przekonanie konsumentów o ich skuteczności sprawiają, że sprzedaż suplementów rośnie lawinowo. Z danych Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, że w 2015 r. wydano na nie 3,5 mld zł! Może zatem w czasach masowej produkcji żywności, wyjałowienia gleb, chemicznych środków stosowanych w rolnictwie i przetwórstwie, jesteśmy skazani na suplementy? W pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o odpowiednią, różnorodną i gęstą odżywczo dietę naszych pacjentów, a w przypadku stanów o zwiększonym zapotrzebowaniu i/ lub w przypadku już istniejących niedoborów - wykorzystać naszą wiedzę o poszczególnych preparatach - ich wskazaniach, ograniczeniach, warunkach prawidłowego przyswajania się i o możliwych interakcjach z innymi składnikami oraz lekami.
Zachęcamy do zapoznania się z polecanymi suplementami dla sportowców, wspomnianymi we wpisach: Suplementy dla sportowców - kształtowanie sylwetki cz.1 oraz części 2.
Suplementy diety a leki
Pomiędzy suplementami diety a lekami istnieje zasadnicza różnica, choć słuchając i oglądając reklamy łatwo się w tym pogubić. Najważniejsza różnica to obowiązek udowodnienia skuteczności działania leku (seria długich badań laboratoryjnych i klinicznych), których suplementy nie muszą przechodzić. Parafarmaceutyki nie mają zatem udowodnionego skutecznego działania, wystarczy deklaracja złożona do Głównego Inspektoratu Sanitarnego, że nie szkodzi on zdrowiu. Ponadto nie ma obowiązku weryfikowania składu tych preparatów pod kątem zawartości substancji deklarowanych na opakowaniu. Z badań przeprowadzonych w Narodowym Instytucie Leków wynika, że podawane wartości są wyjątkowo często zafałszowane. Zdarza się, że deklarowanej substancji w preparacie w ogóle nie ma, a wręcz pojawiają się substancje zakazane. Tutaj niechlubne rekordy biją suplementy odchudzające i poprawiające potencję. Oczywiście suplementy mogą działać skutecznie, mogą również zawierać tę samą, a nawet większą ilość substancji czynnej co leki, nikt jednak nie da nam takich gwarancji. Jak łatwo się domyślić, producenci chętniej wprowadzają na rynek parafarmaceutyki, tym samym zdejmując z siebie obowiązek kosztownych i czasochłonnych badań oraz procedur. Przekłada się to na środki jakie mogą zainwestować w intensywny marketing (zgodnie z badaniami 20% reklam dotyczy suplementów). Odpowiednio wykreowana potrzeba ich zażywania udziela się nawet lekarzom i farmaceutom, którzy coraz chętniej polecają tego typu produkty, dodatkowo wiele takich preparatów można spotkać na aptecznych półkach, co może błędnie sugerować ich działanie terapeutyczne. Poza apteką są równie łatwo dostępne (dostaniemy je w drogeriach, kioskach i na stacjach benzynowych) i wyraźnie tańsze od leków, dlatego sprzedają się jak świeże bułeczki. Nie dziwi zatem rozwój branży produkcji i dystrybucji suplementów diety. Stała się ona jedną z najprężniej rosnących branż przemysłu na naszym rynku! A przecież nierozważne stosowanie tych preparatów może być niebezpieczne dla zdrowia, w połączeniu z lekami mogą powodować nawet zagrożenie życia. Dlatego w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad projektem ustawy, która miałaby zakazywać reklamowania suplementów diety oraz leków dostępnych bez recepty.